
Spis treści
Wiele osób zastanawia się co to znaczy żyć w symbiozie i jak rozpoznać osobowość symbiotyczną w relacji. Osobowość symbiotyczna często pozostaje w dużej zależności od drugiej osoby (np. rodzica czy parnetka). Ma trudności m.in. w podejmowaniu samodzielnych decyzji, bez udziału drugiej osoby. Ale nie tylko.
Bliskość to przestrzeń, nie fuzja
Bliskość, w dojrzałym ujęciu psychologicznym, polega na spotkaniu dwóch autonomicznych osób, które są w stanie otworzyć się na siebie, współodczuwać i współdziałać nie tracąc przy tym kontaktu z własnym wnętrzem. Bliskość rozumiana jest nie jako symetryczne kopiowanie emocji czy pasji partnera ale jako obecność przy kimś, kto zachowuje własną podmiotowość. Bliskość zakłada kontakt, a nie "przylepienie". W bliskości potrzeba autonomii nie jest zagrożeniem dla relacji. Wręcz przeciwnie – to jej fundament.
Symbioza – kiedy "my" zaczyna pożerać "ja"
Symbioza emocjonalna to stan, w którym granice między partnerami ulegają zatarciu. To relacja, w której istnienie jednego "ja" uzależnione jest od drugiego. W teorii może wydawać się romantyczna – w praktyce często prowadzi do frustracji, wypalenia, a niekiedy nawet poczucia utraty tożsamości. Jak rozpoznać relację symbiotyczną?
W relacji symbiotycznej:
- potrzeby jednej osoby są automatycznie uznawane za wspólne,
- brak akceptacji dla niezależności, różnic, „osobnych światów”,
- towarzyszy lęk, że każde oddalenie grozi rozpadem związku,
- pojawia się poczucie odpowiedzialności za emocje i samopoczucie partnera.
Bliskość a symbioza. Dlaczego tak często się je myli?
Jedną z przyczyn może być nasze wczesne doświadczenie więzi. Dziecko w pierwszych latach życia potrzebuje symbiotycznej relacji z opiekunem. To naturalne. Problem pojawia się gdy w dorosłym życiu nie wykształcimy umiejętności bycia "oddzielnym" – z jasno określonymi emocjami, granicami i potrzebami.
Dodajmy do tego kulturę masową, która bombarduje nas przekazem o „drugiej połówce”, „braku życia bez ciebie”, „wszystko robimy razem” i… przepis na błędne rozumienie miłości gotowy! W efekcie, gdy druga osoba mówi: „Potrzebuję czasu tylko dla siebie”, często słyszymy: „Już mnie nie kochasz”.
Autonomia to nie egoizm
W zdrowej relacji potrzebujemy przestrzeni, by się rozwijać. Przestrzeni nie jako muru, ale jako oddechu. Autonomia nie oznacza braku bliskości, ale wręcz jej pogłębienie – bo jesteśmy w stanie spotkać się naprawdę, a nie przez filtr oczekiwań. Jak to wygląda w praktyce? Możesz mieć inne hobby niż partner – i to jest w porządku. Możesz spędzać wieczór sam, możesz kochać i mówić „nie”.
Jak rozpoznać, czy to bliskość, czy już symbioza?
Zadaj sobie kilka pytań: Czy w relacji czujesz się sobą? Czy raczej kimś, kto spełnia oczekiwania? Czy wiesz, co czujesz zanim sprawdzisz, jak czuje się partner? Czy możesz się różnić i nadal czuć się bezpiecznie? Czy możesz być osobno i nie mieć z tego powodu poczucia winy? Jeśli na większość z nich odpowiadasz „nie” – być może tkwisz w symbiozie, a nie bliskości.
Jak przejść z symbiozy do bliskości?
Przede wszystkim w pierwszej kolejności należy odzyskać kontakt ze sobą. Pomocne mogą być w tym przypadku pytania o to co lubisz, czego potrzebujesz, czego nie chcesz. Warto zadawać je sobie regularnie.
Zacznij mówić, zamiast domyślać się i dostosowywać. Symbioza często żyje domysłami zaś bliskość opiera się na rozmowie. Zbuduj odwagę do bycia innym. To właśnie różnica, a nie podobieństwo, tworzy przestrzeń dla dialogu i wzrostu. Ćwicz osobność bez poczucia winy. Weekend osobno, samotny spacer, wyjazd z przyjaciółką – to nie jest zdrada bliskości, ale inwestycja w siebie.