
Spis treści
Po 60. roku życia aż 75% osób ma nadciśnienie tętnicze, jednak ten problem często dotyczy już 20- i 30-latków. Rzecz w tym, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że warto je kontrolować, a raz wykryte nadciśnienie powinno zapalić nam czerwoną lampkę. Problem z wiekiem nie minie, ale będzie się nasilać.
Już teraz choroby sercowo-naczyniowe są główną przyczyną zgonów w Polsce, zaś samo nadciśnienie głównym czynnikiem ryzyka wystąpienia zawału serca lub udaru mózgu. By jednak skutecznie leczyć nadciśnienie trzeba je zdiagnozować, tymczasem poznanie przyczyny - zwłaszcza jeśli podłoże jest hormonalne - bywa trudne. Pomóc ma w tym nowe badanie, o którym już jest głośno.
Przyczyną nadciśnienia może być problem z nadnerczami
Według szacunków specjalistów około jedna czwarta osób z nadciśnieniem ma problem z nadnerczami. Wytwarzają one zbyt dużo aldosteronu, hormonu regulującego poziom soli w organizmie. Nadprodukcja aldosteronu, która podnosi ciśnienie krwi poprzez zatrzymywanie zbyt dużej ilości soli w organizmie, może prowadzić do stanu zwanego pierwotnym aldosteronizmem, który zwiększa ryzyko chorób serca, udaru mózgu i chorób nerek.
Niestety, takie zaburzenia trudno rozpoznać – konieczne jest wykonanie wielu badań, w tym uciążliwej procedury pomiaru poziomi aldosteronu we krwi. Aby podjąć decyzję o leczeniu, do żył po obu stronach pachwiny wprowadza się dwa cewniki w celu pomiaru poziomu aldosteronu po obu stronach ciała. Pomaga to lekarzom określić, czy problem dotyczy tylko jednego nadnercza, czy obu – ale badanie to nie zawsze jest dokładne i rzadko jest oferowane, ponieważ niewiele szpitali dysponuje wiedzą specjalistyczną umożliwiającą przeprowadzenie tej skomplikowanej procedury.
Trwa tylko 10 minut, pozwala dobrać skuteczniejszą terapię
Nowe, 10-minutowe badanie, opracowane przez naukowców z UCL University College London (UCL) ujawnia nadaktywność nadnerczy, która była niewidoczna w konwencjonalnych badaniach, pokazując dokładnie, gdzie wytwarzany jest nadmiar aldosteronu.
Badanie to wykorzystuje tomografię PET-CT, która tworzy szczegółowe obrazy 3D (tomografia komputerowa, TK) części ciała i mapuje akumulację niewielkiej ilości radioaktywnego znacznika wstrzykniętego do żyły pacjenta (tomografia emisyjna pozytonowa, ang. positron emission tomography, PET).
Kluczowe znaczenie ma nowy związek znacznikowy, który wiąże się z enzymem produkującym aldosteron, syntazą aldosteronu. Znacznik ten jest bardzo selektywnie wychwytywany przez części nadnerczy, które wytwarzają za dużo aldosteronu - na uzyskanym obrazie obszary te są jaśniejsze.
W swoim liście badawczym do NEJM naukowcy opisali, jak 17 pacjentów zostało przeskanowanych podczas pierwszego na świecie zastosowania tej techniki w UCLH. Zespół znalazł źródło nadprodukcji aldosteronu u każdego pacjenta i nie zaobserwował żadnych skutków ubocznych.
Zdaniem twórców nowego badania ułatwi ono podjęcie decyzji o najlepszym podejściu terapeutycznym – usunięciu nadnercza produkującego zbyt dużo aldosteronu lub zastosowaniu nowych leków blokujących produkcję tego hormonu.
Czekaliśmy na taki test od wielu dekad. To brytyjskie odkrycie zmieni diagnostykę nadmiaru aldosteronu jako ważnej i dotychczas ukrytej przyczyny nadciśnienia tętniczego u wielu naszych pacjentów. Daje ono ogromny potencjał, aby całkowicie zmienić sposób, w jaki stawiamy tę diagnozę i umożliwić nam zapewnienie naszym pacjentom lepiej ukierunkowanego leczenia
- zaznaczył prof. Bryan Williams, kierownik Katedry Medycyny na UCL i kierownik kliniczny badania, cytowany w informacji prasowej.
„Po raz pierwszy udało nam się zwizualizować tę chorobę. Widzimy, jak pojawia się ona na skanie. Intensywność sygnału odzwierciedla poziom nadprodukcji aldosteronu. Może to pozwolić nam w przyszłości precyzyjniej celować w te obszary nadprodukcji” – dodał profesor Williams.
Zespół rozpoczyna obecnie badanie kliniczne fazy 2, aby zebrać wystarczające dane do zatwierdzenia testu do rutynowego stosowania klinicznego w brytyjskiej państwowej opiece medycznej (NHS). Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii nadciśnienie ma ponad 14 milionów osób (około jedna trzecia dorosłych).
Paweł Wernicki (PAP)



