
Spis treści
- "Grzeczne dzieci" i dorosłe problemy – jak wychowanie kształtuje nasz stosunek do emocji
- Samodzielność czy presja? Dlaczego boimy się prosić o wsparcie
- "Łatwiej do ginekologa niż do psychologa" – wstyd jako bariera
- Mit magicznej różdżki: dlaczego oczekujemy szybkich efektów
- Psycholog w filmach kontra rzeczywistość – popkultura a stereotypy terapii
- Jak pokonać wstyd i obawy przed pierwszą wizytą
- Brak wiedzy też boli – czego Polacy nie wiedzą o psychoterapii
"Nie płacz", "poradzisz sobie sam", "nie przesadzaj" – te zdania wielu z nas słyszało od dziecka. Z jednej strony miały nas "hartować", z drugiej – nauczyły, że proszenie o pomoc to oznaka słabości. Efekt? Choć coraz częściej mówimy o zdrowiu psychicznym, nadal istnieją bariery, które powstrzymują Polki i Polaków przed wizytą u psychologa. Skąd bierze się ten opór, dlaczego boimy się stygmatyzacji i czemu wierzymy w "magiczną różdżkę" terapeuty? O tym rozmawiamy z dr Aleksandrą Furman i dr Zuzanną Molendą z Instytutu Psychologii PAN, współautorkami raportu „Korzystanie z pomocy psychologicznej. Co zachęca, a co powstrzymuje?”
"Grzeczne dzieci" i dorosłe problemy – jak wychowanie kształtuje nasz stosunek do emocji
Iga Leszczyńska: Dlaczego w Polsce tak trudno poprosić o pomoc?
dr Aleksandra Furman: Istnieje cały splot czynników, które mogą powodować problemy w poszukiwaniu pomocy psychologicznej, gdy jest potrzebna. Zgodnie z wynikami naszych badań jednym z głównych winnych są pewne normy społeczne, w ramach których wszyscy funkcjonujemy, a które określają, jakie działania są pożądane czy przyjęte, a jakie nie. To się zaczyna już od najmłodszych lat, proszę zauważyć, że od dzieci często oczekuje się, że będą „grzeczne”: ciche, zadowolone, posłuszne, a negatywne emocje często są kwitowane autorytatywnym stwierdzeniami typu : „nic się takiego nie stało”, „nie ma co płakać”, „nie bądź niegrzeczny”. W ten sposób uczymy się, że nasze emocje nie są ważne, a także, że innym jest często z nimi niewygodnie, więc należy je ukrywać. Oczywiście normy społeczne są różne w różnych środowiskach. Istnieją takie, w których wyrażanie emocji i proszenie o pomoc jest dużo łatwiejsze niż w innych.
Samodzielność czy presja? Dlaczego boimy się prosić o wsparcie
IL: Skąd bierze się przekonanie, że „problemy trzeba rozwiązywać samemu”?
AF: Tu ponownie ważnym czynnikiem będą normy społeczne i wychowanie.
dr Zuzanna Molenda: Rzeczywiście, normy kulturowe, które wysoko cenią niezależność i samowystarczalność, mogą wzmacniać poczucie, że koniecznie trzeba radzić sobie samemu. Taka postawa wydaje się być mocno pożądana – aż 65% badanych deklaruje, że samodzielne radzenie sobie z trudnościami budzi w nich szacunek. Ta potrzeba i norma samodzielności, choć na pozór pozytywna, może znacznie utrudniać sięgnięcie po profesjonalne wsparcie, nawet wtedy, gdy problemy są poważne i przewlekłe. Warto też zwrócić uwagę na inny czynnik – lęk przed stygmatyzacją, czyli przed oceną innych: że zostanie się uznanym za „wariata”, ale też za kogoś słabego. Respondenci i respondentki w badaniach jakościowych podkreślali, że obawiają się reakcji otoczenia, plotek czy krytycznych ocen – „co inni powiedzą, jeśli dowiedzą się, że chodzę do psychologa”.
"Łatwiej do ginekologa niż do psychologa" – wstyd jako bariera
IL: Dlaczego łatwiej iść do ginekologa niż do psychologa – jak wynika z wypowiedzi jednej z badanych?
AF: Taka wypowiedź padła rzeczywiście w jednym z wywiadów jakościowych. Ta osoba miała akurat bardzo pozytywne doświadczenie terapii za sobą. Mówiąc, że pójście do ginekologa jest łatwiejsze, miała na myśli to, że świat uczuć i emocji ma charakter bardzo osobisty, intymny i że osoba pragnąca skorzystać z porady specjalisty, może napotkać wewnętrzną barierę w postaci skrępowania czy wstydu, które trzeba przełamać. Dodatkowo analiza wewnętrznych przeżyć wymaga większego wysiłku, nie wystarczy, jak u lekarza, pozwolić się zbadać, samemu też trzeba być trochę badaczem, dążyć do zrozumienia samego siebie.
ZM: Pytanie, jakie warto tutaj postawić, to na ile ta bariera wstydu jest naturalną ludzką barierą przed ujawnianiem swoich skrytych myśli i uczuć, a na ile jest kulturowo, społecznie narzucona w postaci uwewnętrznionych przekonań o tym, że nie powinno się mówić o uczuciach, szczególnie negatywnych, a problemy należy rozwiązywać samodzielnie, nie szukając pomocy u innych.
AF: Symptomatyczne może być to, w którym momencie ją napotykamy. Wydaje się naturalne, że w trakcie terapii w pewnym momencie może pojawić się niechęć do wchodzenia w pewne osobiste szczegóły, które wspólnie z terapeutą trzeba będzie przepracować. Ale jeśli taki wstyd powoduje, że w ogóle nie decydujemy się na pójście do psychologa czy opowiedzenie psychiatrze, który zbiera bardzo podstawowy wywiad, że od dłuższego czasu boimy się czegoś czy jesteśmy przygnębieni, to jest to poważny, zagrażający naszemu zdrowiu problem.
Mit magicznej różdżki: dlaczego oczekujemy szybkich efektów
IL: Na czym polega tzw. "mit magicznej różdżki" i skąd się bierze?
ZM: To metafora odnosząca się do pewnego zestawu wyobrażeń i oczekiwań, z którymi wiele osób udaje się do psychologa czy psychoterapeuty. Chodzi o przekonanie, że specjalista jest w stanie szybko zdiagnozować, co w człowieku jest „zepsute”, wskazać problem, a następnie go naprawić – podać bardzo konkretną receptę i doradzić, co robić, aby osoba zaczęła lepiej funkcjonować, najlepiej w formie szybkiego rozwiązania. To jednak błędne wyobrażenie, wynikające z braku wiedzy o tym, na czym w rzeczywistości polega praca psychologa czy psychoterapeuty. Wiele osób traktuje ich jak „lekarzy duszy”, których rolą ma być zdiagnozowanie problemu i przepisanie odpowiedniej terapii w równie prosty i bezpośredni sposób, jak robią to nierzadko lekarze w medycynie.
AF: Jakkolwiek w przypadku psychiatrów proces diagnozy i terapii rzeczywiście może być zbliżony do tego, jak to wygląda w gabinetach innych lekarzy specjalistów, tak rola psychologa czy psychoterapeuty jest kompletnie inna. Polega raczej na wysłuchaniu osoby i wspólnej pracy nad problemem. A to z kolei często długotrwały proces, bo wymaga zmiany nawykowych sposobów myślenia czy zachowań tej osoby. Wymaga też jej wysiłku i zaangażowania, a także znajdowania rozwiązań na miarę jej potrzeb i możliwości - nie ma tu jednego leku czy dobrego sposobu dla wszystkich. Magiczna różdżka nie istnieje.
IL: Dlaczego wielu pacjentów spodziewa się szybkich efektów i rozczarowuje się, gdy terapia wymaga czasu?
ZM: Wydaje się, że mamy tu do czynienia z rozbieżnością między oczekiwaniami a rzeczywistością, co zniechęca część osób do kontynuowania terapii i wzmacnia stereotyp, że „psycholog nic nie daje”. W Polsce raczej nie ma dużej wiedzy o tym, jak wygląda i jak działa terapia. Wiele osób nie odróżnia psychologa od psychoterapeuty, a psychologów lub psychoterapię kojarzy z prostymi poradami „jak żyć” albo z filmowym obrazem długich rozmów na kozetce. W efekcie pacjenci oczekują gotowych recept i natychmiastowej poprawy. U niektórych pojawia się też wyobrażenie, że specjalista ma pełnić rolę „naprawiacza” – ktoś zgłasza problem, a psycholog ma podać rozwiązanie jak tabletkę na ból głowy. Część osób liczy na wielką zmianę i spektakularne efekty już po pierwszych spotkaniach. Gdy to się nie dzieje, pojawia się rozczarowanie i poczucie, że terapia nie działa.
AF: Należy też pamiętać, że decyzja o terapii często zapada w kryzysie. Osoba zgłaszająca się po pomoc znajduje się w dużym napięciu emocjonalnym i oczekuje natychmiastowej ulgi, czemu trudno się dziwić. Tymczasem psychoterapia jest procesem – wymaga czasu, regularnych spotkań i aktywnego zaangażowania pacjenta. Brak tej świadomości sprawia, że terapia może być mniej skuteczna czy na przykład przedwcześnie zrywana przez pacjenta, a w efekcie coś, co mogło pomóc i być pozytywnym doświadczeniem staje się rozczarowaniem.
Psycholog w filmach kontra rzeczywistość – popkultura a stereotypy terapii
IL: W jaki sposób popkultura – filmy, seriale, social media – kształtuje nierealistyczny obraz terapii?
ZM: Popkultura – filmy, seriale czy media społecznościowe – mogą kształtować nierealistyczny obraz terapii. Widzimy to choćby w powszechnym wyobrażeniu psychoterapii jako wieloletnich spotkań na kozetce, podczas których pacjent non stop opowiada o dzieciństwie. Takie obrazy, znane z filmów czy seriali, wypełniają lukę tam, gdzie brakuje wiedzy o rzeczywistym przebiegu terapii i o tym, że psychoterapeuci i terapeutki przechodzą specjalistyczne szkolenie oraz posiadają certyfikat kompetencji. Efekt jest taki, że wiele osób myśli, iż terapia zawsze musi być długa, trudna i nieprzyjemna.
AF: Psychoanaliza, która właśnie wiąże się z leżeniem na kozetce, jest chyba najczęściej pokazywana w popkulturze i często utożsamiana z psychoterapią, tymczasem w rzeczywistości stanowi tylko jedną z dostępnych metod. W istocie pacjent udający się pierwszy raz w życiu do psychologa, może znaleźć się w zwykłym gabinecie, przypominającym lekarski, z biurkiem i wygodnymi fotelami. Psychoterapia nie musi też trwać długo, tak naprawdę przewidywany czas jej trwania jest przedmiotem kontraktu, czyli umowy zawieranej między terapeutą a pacjentem na pierwszym spotkaniu. Obrazy obecne w filmach często nie oddają rzeczywistości też z tego powodu, że celowo powielają pewne stereotypy dotyczące psychologów, jak na przykład to, że rozumieją oni pacjenta lepiej niż on sam siebie, mają jakiś specjalny wgląd. A to stanowi nierealną obietnicę, a czasem wręcz odstrasza potencjalnych pacjentów, obawiających się, że zostaną w jakiś bolesny sposób ocenieni czy zdiagnozowani. Tymczasem zadaniem psychologa jest w otwarty i pełen akceptacji sposób wysłuchać pacjenta. W żadnym wypadku nie zaczyna od oceniania pacjenta, nie interpretuje jego wyglądu, sposobu bycia i tym podobnych.
ZM: Nierealistyczne obrazy z popkultury mogą więc utrwalać błędne przekonania i zmniejszać gotowość do korzystania z profesjonalnego wsparcia, gdy brakuje realnej wiedzy na temat pomocy psychologicznej.
Jak pokonać wstyd i obawy przed pierwszą wizytą
IL: Jak pokonać wstyd przed pierwszą wizytą u psychologa?
AF: Tu możemy polecić sposób sprawdzony przez osoby udzielające nam wywiadów w badaniu jakościowym - warto pomyśleć „nie zaszkodzi spróbować” oraz „jeśli mi się nie spodoba, zawsze mogę się wycofać”. Warto pamiętać też o zasadach etyki zawodowej obowiązujących psychologów. Osoba korzystająca z pomocy psychologicznej ma prawo do zachowania poufności - to znaczy, że wszystko, co zostaje powiedziane w gabinecie, psycholog powinien zachować dla siebie. Jest też prawo do zachowania autonomii i podmiotowego traktowania - to znaczy, że psycholog nic nie powinien narzucać wbrew woli klienta ani też nie może na siłę wyciągać żadnych informacji. Właśnie: w żargonie zawodowym obecnie mówi się raczej o kliencie, a nie pacjencie, biernie poddającym się terapii. Psychoterapia zakłada aktywną rolę klienta - jest tu miejsce na zadawanie pytań, wyrażania wątpliwości, jak również niezgodę - na przykład odmowę udzielenia odpowiedzi na pytanie. To osoba korzystająca z pomocy psychologa decyduje, co, ile i kiedy zdecyduje się o sobie powiedzieć. Rolą psychologa jest stworzyć sprzyjające ku temu warunki, zbudować dobry kontakt, atmosferę, w której osoba będzie czuła się swobodnie i bezpiecznie. Warto dać szansę temu procesowi.
Brak wiedzy też boli – czego Polacy nie wiedzą o psychoterapii
IL: Jakiej wiedzy najbardziej brakuje Polakom o psychologii i psychoterapii?
AF: Tu należałoby zacząć od rzeczy bardzo podstawowych. Z naszego badania wynika, że wiele osób nie ma pojęcia, jak ani gdzie w razie potrzeby szukać pomocy. Co trzeci badany przyznaje, że brak wiedzy o tym, gdzie szukać pomocy, mógłby zniechęcić go lub ją do udania się do specjalisty. A zatem, na początek, przydatna byłaby wiedza o tym, jacy specjaliści świadczą pomoc i czym się od siebie różnią, na przykład jakie uprawnienia ma psychiatra, a jakie psycholog, z jakimi problemami warto udać się do każdego z nich. Kolejny obszar to możliwość uzyskania pomocy nieodpłatnie w ramach NFZ. Powszechnie mówi się o tym, że specjalistów brakuje, że są długie kolejki i często okazuje się, że to prawda, ale bywa i tak, że tę pomoc można uzyskać w stosunkowo krótkim czasie, ale osoba jest tak silnie przekonana o tym, że to niemożliwe, że nawet tego nie sprawdza. Wiele osób nie wie, że do psychiatry, a od niedawna także do psychologa nie trzeba mieć skierowania od lekarza rodzinnego. Niewiele osób zdaje też sobie sprawę z dostępności takich rozwiązań jak centra pomocy kryzysowej czy telefony zaufania.
ZM: Dodatkowo warto wskazać, że brakuje też wiedzy o tym, jak wygląda sama psychoterapia – wiele osób myśli, że to zawsze długotrwały proces, polegający głównie na opowiadaniu o dzieciństwie i nie zdaje sobie sprawy z istnienia różnych podejść terapeutycznych, dostosowanych do rodzaju problemu czy preferencji osoby. Mało kto wie też, że psychoterapeuci i psychoterapeutki powinni posiadać odpowiednie kwalifikacje i certyfikaty. Brak tej wiedzy może zwiększać lęk przed zgłoszeniem się po wsparcie i utrudniać podjęcie decyzji o terapii.
Co więcej, choć w naszym raporcie często mówimy o psychoterapii, warto pamiętać, że istnieją też inne formy pomocy i wsparcia psychologicznego. Należy do nich między innymi interwencja kryzysowa, skierowana do osób znajdujących się w nagłym, silnym kryzysie emocjonalnym – na przykład po stracie bliskiej osoby, nagłym wypadku lub doświadczeniu przemocy. Jej celem jest szybkie udzielenie pomocy, zmniejszenie napięcia emocjonalnego i wsparcie w poradzeniu sobie z trudną sytuacją, często w formie jednorazowej konsultacji lub krótkiego cyklu spotkań. Wiedza o różnorodności form pomocy pozwala lepiej dopasować wsparcie do indywidualnych potrzeb i zasobów osoby, a także zmniejsza barierę lęku czy poczucia bezradności w momencie, gdy ktoś zmaga się z trudnościami.
dr Aleksandra Furman - członkini zespołu badawczego programu "Psychologia dla Społeczeństwa" w ramach którego publikowane są raporty, w Instytucie Psychologii Polskiej Akademii Nauk.
Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół psychologicznych uwarunkowań zaangażowania w prospołeczne działania firm i fundacji oraz prowadzeniu badań łączących podejście jakościowe z ilościowym. Prowadziła też wiele komercyjnych badań służących projektowaniu i ocenie efektywności kampanii społecznych.
dr Zuzanna Molenda - członkini zespołu badawczego programu "Psychologia dla Społeczeństwa" w ramach którego publikowane są raporty, w Instytucie Psychologii Polskiej Akademii Nauk.
Badaczka ilościowa w Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii PAN, kierowniczka grantu PRELUDIUM NCN.
Specjalizuje się w badaniu, jak indywidualne charakterystyki – w tym radzenie sobie ze stresem i emocjami – wpływają na postrzeganie świata społeczno-politycznego, w szczególności na identyfikację grupową i wiarę w teorie spiskowe. Prowadzi zarówno badania podstawowe, jak i stosowane, łącząc psychologię społeczną z praktycznymi zastosowaniami, które pomagają lepiej zrozumieć zjawiska społeczne i polityczne.