
Spis treści
Rosnący problem otyłości i "patologia rynku"
Michnik zwrócił uwagę na alarmujące statystyki dotyczące zdrowia Polaków, zwłaszcza dzieci. Podkreślił, że sama edukacja żywieniowa nie wystarczy, jeśli nie pójdą za nią systemowe działania, które realnie wpłyną na wybory konsumentów.
Propozycja Lewicy jest jasna: dodatkowo opodatkować produkty zawierające nadmiar nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru. Chodzi przede wszystkim o żywność wysoko przetworzoną, fast foody i słone przekąski.
Zdaniem Michnika, obecna sytuacja, w której niezdrowa żywność bywa najtańszą opcją, to "patologia rynku". Podwyższenie cen miałoby naturalnie skłonić konsumentów do sięgania po zdrowsze produkty – podobnie jak stało się to po wprowadzeniu podatku cukrowego.
W Sejmie odbyła się także konferencja prasowa Lewicy, podczas której ugrupowanie przedstawiło szerszą koncepcję reformy finansowania ochrony zdrowia. Jej centralnym elementem jest likwidacja składki zdrowotnej i zastąpienie jej trzema źródłami finansowania, m.in. podatkiem tłuszczowym.
Politycy Lewicy przekonywali, że większą część ciężaru finansowania systemu powinny ponosić firmy, które sprzedają produkty negatywnie wpływające na zdrowie publiczne – nie najbiedniejsi pracownicy.
Wysoko przetworzona żywność na celowniku
Szczegóły dotyczące podatku tłuszczowego przedstawiła posłanka Joanna Wicha. Podkreśliła, że żywność wysoko przetworzona to jeden z głównych czynników zwiększających ryzyko otyłości i chorób metabolicznych. Jednocześnie – jak zauważyła – jest agresywnie reklamowana, szczególnie młodym konsumentom. "Uważamy, że takie firmy, które bogacą się na zdrowiu naszych dzieci, powinny płacić do budżetu na zdrowie więcej pieniędzy" – powiedziała.
Posłanka przypomniała także przykład podatku cukrowego, który po początkowych protestach doprowadził do realnych zmian: częściowe wycofanie najbardziej słodzonych napojów oraz spadek spożycia cukru wśród dzieci. Podatek tłuszczowy ma działać identycznie – jednocześnie wymuszać lepszy skład produktów i zasilać NFZ pieniędzmi pochodzącymi z sektora, który generuje zdrowotne problemy.
Pieniądze z podatku mają zasilać NFZ
Środki z podatku tłuszczowego mają trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia i wspierać leczenie chorób powiązanych z otyłością. "Leczenie otyłości i chorób z nią związanych kosztuje nas miliardy złotych rocznie. Uczciwe jest, by koszty te ponosili również ci, którzy na produkcji niezdrowej żywności zarabiają krocie" – podkreślił z kolei Michnik.
Kontrowersje wokół "podatku tłuszczowego"
Krytycy pomysłu zwracają uwagę, że podatek tłuszczowy – podobnie jak każdy nowy podatek – przełoży się na wyższe ceny. Najbardziej odczują to osoby o najniższych dochodach, dla których tanie, choć niezdrowe produkty są często podstawą codziennej diety. Lewica odpowiada jednak, że brak działania będzie kosztował Polaków znacznie więcej. Epidemia otyłości generuje gigantyczne koszty leczenia, a te – finalnie – również ponosi społeczeństwo.




